sobota, 4 lipca 2015

102 Tour de France stages: 1,2,3,4,5

Etap 1  -   Utrecht  ITT
04.07.2015                  Rohan  Dennis  =>  Rohan Dennis

No i jak się podoba?
Bo mnie tak średnio. Fajnie, że Rohan wygrał, bo to chłopak szczerozłoty, no ale panie i panowie Fabian był tak blisko! I baardzo chciał wygrać. A dopóki jeździ Spartacus nie ma mowy, aby komukolwiek innemu kibicować. Upał dziś był nieludzki, sam Rohan skromnie przyznał, że podjął dobrą decyzję jadąc wcześniej, niż jego najgroźniejsi rywale.
W Utrechcie zainteresowanie tedeefem ogromne. Ale to chyba nikogo nie dziwi.
Z faworytów najlepiej pojechał Nibali. I to też nikogo nie dziwi, bo VNibali niczym dr Jekyll i Mr Tour de France. Do lipca blado, a potem ramtamtam,  Aleksandra czary mary i na grzbiecie żółta koszulka. Przynajmniej tak było rok temu.

Etap2  Utrecht - Neeltje Jans
05.07.2015               Andre Greipel  =>  Fabian Cancellara
Wczoraj było tak:
A dzisiaj jest tak:

Nerwy i deszcze i wiatr i się porobiło. Grupy, grupki i  zamieszanie w czołówce, która aktualnie wygląda tak:

W uciekającej grupie tytaniczną pracę na rzecz Cavcia wykonał Michał i Tony. I wszystko poszło w .....szprychy, bo na kresce lepszy był kwadratoszczęki Andre, a drugi szybki Pit, za którego w tym roku trzymam kciuki, popularyzując przyjaźń polsko-słowacką. Gdyby Cavcio był trzeci, to yellow jersey założyłby Tony M. Wyjątkowo nie będę się czepiać małego gnoma za egoistyczną jazdę, bo dzięki jego gapiostwu koszul założył Fabian. No i gitara. Czas tańca i śpiewu.
Czujnie dziś Tinkoffy i Skye,bo czołowej grupie przyjechali i Froome i Bercikowski. Stracił VNibali i Nairo. Nie martwi mnie to wcale. Natomiast martwią straty koko Jumbo (np. Keldermann i Steven K.- 5 min.w plecy).
Drugą grupę przyprowadził Tyler, który razem z Pauwelsem, bywał widoczny na przedzie grupy pościgowej.
                         Finisz był dzisiaj w pięknym miejscu. Widok z góry:

                                    Holandia piękny kraj. Jutro Belgia. I Huy!

Etap 3  Antwerpen - Huy
06.07.2015        JRodriquez  =>  Christopher Froome

Jeżeli są takie dni, kiedy "dzień dobry" brzmi jak wy3,14erdalaj, to dla wielu taki był dzisiaj:


Do mety było 50 i parę kilometrów, na prostej drodze, przy prędkości 80km/h doszło do kraksy w którą zaplątało się w sumie, ok. 40 kolarzy. Widniejący na zdjęciu słup dołożył, niestety, obrażeń.

Do szpitala z miejsca wypadku odwieziono, m.in: Williama Bonnet, Simona Gerransa i Toma Dumoulin. Mocno poturbowani zostali, m.in. Laurens Ten Dam (to jest prawdziwy twardziel - na miejscu kazał sobie nastawić bark, a potem wsiadł na rower i pojechał dalej), JvSummeren, GHenderson, DTeklehaimanot i FCancellara.
                                                   Mniej, na szczęście TFarrar.



Wyścig został najpierw zneutralizowany, a następnie całkowicie zatrzymany, z powodu braku obsługi medycznej.
Kolarze, którzy postanowili kontynuować etap dojechali do peletonu, wśród nich bardzo obolały Cancellara. Fabian jechał po złej (prawej) stronie drogi. Nie był, co prawda, wśród pierwszych wywracających się kolarzy, widział kraksę, odbił na pobocze i pewnie gdyby jechał z mniejszą prędkością zdołałby w miarę bezpiecznie wylądować. A tak niestety, najpierw sam wywinął salto w przód, a potem jego żółty rower przekoziołkował nad leżącymi zawodnikami. Mimo bólu Cancellara dojechał do mety, ale do jutrzejszego etapu już nie przystąpi.

  
Żegnaj Mistrzu, mam wielką nadzieję, że to NIE JEST Twój ostatni Tour de France.
                                            Zdrowiej!

Etap 4   Seraing  -  Camprai
07.07.2015       Tony  Martin  =>  Tony Martin

Nie milkły echa wczorajszego karambolu. Niestety, do dzisiejszego etapu nie przystąpił Daryl, tak więc to OGE póki co, poniosła największe straty w ludziach. Jak trudny musiał być dzisiejszy etap dla, chociażby Laurensa Ten Dama,


 czy jadącego swój 12 z rzędu grand tour -  Adama Hansena, który mocno się poturbował na etapie 2 i zanim wydarzyła się wczorajsza kraksa należał do najbardziej cierpiących zawodników. Dzisiaj na śniadanie, poza Adamem, ból jadła spora  grupa kolarzy. Kolarstwo - straszny sport, gdybym spróbowała zsiąść z roweru jadąc tylko 30km/h, to nie wiem, ile miesięcy dochodziłabym do siebie. O ile w ogóle byłoby co zbierać z asfaltu.


Wśród tych zdrowszych też strachu było dużo. Wielu kolarzom źle jeździ się "w shakerze". Największe obawy miał Bercik i Nairo. Ale na ich szczęście nie padało i warunki pogodowe  nie dały się nikomu we znaki. Z dobrej strony pokazał się Christopher, no a VNibali jechał niczym rasowy brukarz. Jednak w tym roku jadąc po kocich łbach nic nie zyskał nad rywalami. Przed metą wszyscy faworyci się zjechali.



Małe Paryż - Roubaix wygrał Tony Martin i wreszcie wciągnął żółtą koszulkę. Wielka radość była w teamie, bo na trykot Niemiec poluje już od pierwszego etapu. No, ale co nie utonie, to dojedzie :)


 Czwarty etap i czwarty lider, ale w nagrodę za wytrwałość, to właśnie Tony ma szansę pojechać w niej dłużej.

Etap 5    Arras  -   Amiens
08.07.2015    Andre Greipel  =>   Tony  Martin

 Niemcy górą. Brzmi to dość przewrotnie, jako że dzisiejszy (podobnie jak wczorajszy) etap przebiegał przez bagniste tereny morderczych, wieloletnich walk I wojny światowej. Wojny, która pochłonęła ogrom ofiar (*), pozostawiła mnóstwo kalek i chorych. I wreszcie wojny, która złamała francuskiego ducha walki na dziesięciolecia.


                                                        >>>><<<<<<
Pogoda wciąż nie rozpieszcza kolarzy, znowu zimno i wietrznie, ale tutaj to przecież nic niezwykłego.


 Dziś z wyścigiem pożegnał się Nacer Bouhanni oraz agent Jack Bauer. Garminy zupełnie niewidoczne, no ale może chcą przejechać pierwszy tydzień bez strat. A pazury pokażą w górach    :D  Szczerze wątpię :D
Farrar był dziś wagonikiem w pociągu Eddiego, a tenże, podobnie jak wczoraj zajął 5 miejsce. Zupełnie przyzwoicie zważywszy w jakim doborowym towarzystwie finiszował  => kolejność na mecie: Greipel, Sagan, Cav, Kristoff, Eddie Boss, Dege, Demare, Coquard, Cimolai.
Szkoda, że Bling nie mógł się włączyć do walki. Niestety był jednym z tych, którzy ucierpieli w kraksie na 3 etapie. Dziś  przyjechał  w ostatniej grupie zawodników. Liczę jednak, że dojdzie do siebie i spróbuje jeszcze powalczyć na kresce.
Szybki Pit pokazał dziś, że ma z czego przyłożyć. Mimo to, nadal wiedzie prym jako niezawodny "mistrz drugiego lub trzeciego planu". Jutro końcówka pod górkę, więc może to będzie ten dzień?

==================================================================
(*) Martin B. -  sierpień 1918 Verdun