Dzisiaj w studiu gościł długo wyczekiwany przeze mnie Daniel Marszałek. Wreszcie dużo było o kolarstwie i jeździe na rowerze, a mniej paplaniny, internetu i liczenia lajków. Ale u prześwietnych, stałych komentatorów Eurosportu najbardziej irytuje mnie wykorzystywanie mikrofonu do kreowania własnej wizji kolarstwa. Zbyt często osobiste sympatie i antypatie przedkładają się nad obiektywną relację i ocenę sytuacji. Okropna, dyskwalifikująca rzetelnego dziennikarza maniera.
Biedny Giacomo Nizzolo walczy jak lew, ale ciągle jest o włos ( dwa razy drugi i raz trzeci) od wygrania etapu.
Dzis Tyler świetnie. Mimo defektu zdołał dojść do czoła i na kresce był 6! Świetnie! Jupi jup!
Dzień 7 Sassano - Montecassino Michael Matthews => Michael Matthews
Imponuje mi Michael Matthews. Piąty etap na różowo i to nie dlatego, że inni mu odpuszczają, ale dzięki swojej czujnej i świetnej jeździe. Dzisiejszy etap klasyfikowany jako średnie góry, z metą na wzgórzu Monte Cassino, wygrał kolarz jadący w maglia rosa. :)
Gratulacje od Idy, potomkini żołnierza, który tam walczył, szczęśliwie przeżył i wrócił do kraju :)
Gruzy tym razem nie były widziane na szczycie, tylko ok.10 km przed metą. W wyniku okropnej kraksy (mokro i ślisko), w której uczestniczyło wielu kolarzy, z Giro wycofali się m.in: G.Caruso, Angel Vicioso, Janez Brajković., Brett Lancaster, a jeden z faworytów do wygrania całej imprezy - J.Rodrigez dojechał z 7 minutową stratą, 2 złamanymi żebrami i kciukiem, więc jutro pewnie nie wystartuje do następnego etapu. No to się Katiusza posypała i przebiła Garmin w stratach
( Tyler i Cardoso również ucierpieli, na szczęście jest OK :)
Cadel Evans mnie zastanawia. Jest zbyt aktywny jak na pierwszy tydzień dużego touru. Albo jest tak mocny ( chociaż 2 razy przegrał końcówki), albo wręcz przeciwnie. Dzisiejsze spekulacje, jak zwykle zweryfikuje 3 tydzień.
Dzień 6 Taranto - Viggiano Diego Ulissi => Michael Matthews
Dzisiaj Tyler był w ucieczce. Historyczny moment, bo nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek widziała go w takiej roli. Nie był to jednak przypadek, bo oprócz niego uciekali też tacy sprinterzy, jak Swift i Viviani. A i Wegmann coś tam wcześniej napomykał.
Garmin na przedzie to Fabian, Garmin z tyłu Tyler
Ucieczka, niestety, nie dojechała do mety. W finiszu pod górkę Ulissi dał radę m.in. Rodrigezowi, Uranowi, Majce i Cadelowi, co mnie trochę zaskoczyło. A Włochy się cieszą.
--------------------------------------------------------
A w Kaliforni wczoraj świetnie. Mount Diablo w pięknym stylu zdobył Rohan (tym samym wyciągnął Vaughtersa z depresji w jaką wpadł po fatalnym Garminowym TTT na Giro). Lawson 3! Adam Yates 4, a Johan Esteban Chaves 8, co oznacza, że kolarska młodzież, na kresce, pokazała majestatycznemu sir Bradleyowi tylną część ciała. Brawo dzieciaki! Gonić "dziadków" :)
Dzień 5 Giovinazzo - Bari Nacer Bouhanni => Michael Matthews
Etap bez historii. Największym wydarzeniem było wycofanie się z wyścigu, powodu przeziębienia, złotowłosego M. Kittela. Hmm "klątwa Idy" znowu działa. Nie mogę kibicować tym, których lubię, bo zaraz się im coś złego dzieje. :(
Wczoraj Marcel dziękował Tomowi Stamsnijderowi, a dziś podziękował Giro. Szkoda wielka.
______________________________________________
Ciekawiej jest póki co w Kalifornii. Wczoraj w TT Rohan 2, Taylor 3, a Lawson w białym trykocie.
Młodzież do boju!
Dzień 4 transfer z bombowego Dublina na Płw. Apeniński
Jutrzejszy 112 km etqp rozpoczyna się w cudnym Giovinazzo, a kończy w Bari. To oznacza, że Giro na włoskiej ziemi rozpocznie się w mojej ulubionej prowincji - Apulii.
Kolarzy raczej to miejsce nie zainteresuje, ale turystów jak najbardziej.
Niezwykła restauracja w grocie.
Polignano of course!
more => Grotta Palazzese
Dzień 3 Armagh - Dublin Marcel Kittel => Michael Matthews
Cytat dnia ".Kiedy się wygrywa, nie można stawać się aroganckim, mówić, że łatwo się wygrywa." M.Kittel
No i jak tu go nie kochać?
Szczególnie w zestawieniu z wypowiedziami pewnego sławnego sprintera - cyt. z pamięci: " Ja nie tylko wygrywam, ja już po prostu nie przegrywam!"
Dzisiejszy dzień był bliźniaczo podobny do wczorajszego, z jednym wyjątkiem. Źle rozprowadzony Kittel zaatakował z dalszej pozycji. Wydawało się, że nie da rady, jednak na kresce był minimalnie lepszy od Swifta. Ujechał się chłopak do spodu, ale dzięki temu finisz był pasjonujący.
A wygrywaj Marcelku, wygrywaj i nie żałuj sobie. TdF już za niedługo i z niecierpliwością czekam, aż skopiesz tyłek Kawendiszowi.
A sąsiedzi zza zachodniej granicy powinni czym prędzej włączać Ojroszporty. Fajnego chłopaka macie, wiele krajów wam zazdrości, więc do kibicowania marsz.
Tyler dziś 10-ty. Good, zważywszy, że zdany jest prawie wyłącznie na siebie.
Dzień 2 Belfast-Belfast Marcel Kittel => Michael Matthews
Nuda na etapie + radosne trajkotanie red.A.P. w studiu = poobiednia drzemka.
Oprócz deszczu, zielonych irlandzkich pastwisk i zwycięstwa uroczego niemieckiego blondaska (który tym samym dołączył kolarzy, którzy zwyciężali we wszystkich 3 wielkich tourach => co było tylko i wyłącznie kwestią czasu), w pamięci zapisał mi się jeszcze długo dziś uciekający Maarten Tjallingi. Tyler 10-ty. (może być, na wiele więcej nie liczę).
PS. "Redachtora" Probosza bardzo proszę, aby łaskawie odwalił się od Tylera F! I nie cytował we wszystkich relacjach "mądrości " Petacciego ( specjalista od liczenia upadków się znalazł! Księgowy póki co jest jeden i nazywa się Contador :). Amen.
Dzień 1 TTT Belfast Orica GreenEdge => Svein Tuft
Drużynową czasówkę wygrały wesołe ogry z Australii, a wypchnąwszy na mecie Sveina Tufta zrobiły mu piękny prezent urodzinowy w postaci maglia rosa. Fajny team, chyba najbardziej zgrana kapela w peletonie ( vide żółta koszulka dla Daryla, od Gerro).
Pięknie miało być też w Garminach, ale cóż...znowu w życiu mi nie wyszło i Irlandia dla Irlandczyka okazała się być macochą.
Dan Martin jadąc w środku grupy wyrżnął o glebę i pociągnął za sobą Fernandeza, Haasa i Cardoso. Straty w ludziach: Martin zlamany obojczyk (out), Koldo również out ( Tyler został bez pomocnika, ale cieszę się, że w ogóle jedzie). Cardoso i Haas na szczęście jadą dalej.
widowiskowa i brzemienna w skutkach klapa Garminów