sobota, 17 maja 2014

Giro d'Idalia etapy: 8,9,10,11,12,13,14,15

Dzień 18   ostatni odpoczynek  ( w tym Giro :)

W domowych pieleszach =>  OPQS



Dzień 17 etap 15  Valdengo - Montecampione   Fabio Aru => Rigoberto Uran

Mordęga pod Montecampione i kolejne  "sprawdzamy faworytów".  Oceniając sytuację na Giro po dzisiejszym, kończącym 2 tydzień touru etapie, powiedziałabym:

1/ Uran => spięty i usztywniony pozycją lidera. Team OPQS też nie robi wrażenia. Na płaskim widzę cały czas harującego Iljo Keisse,  w górach zaś Woutera Poulsa.  Brak doświadczenia  Rigoletta może spowodować, że się pogubi, podejmie złą decyzję, co może skutkować nawet utratą I miejsca.
2/ Evans =>  ma głowę, ale nie ma nóg. Na 2 ostatnich etapach, niewiele, ale tracił. Duże góry mogą go spuścić w głębokie doliny, daleko od podium.
3/ Quintana => ma nogę, ale nie ma głowy. Wszystko będzie zależało od decyzji, które podejmie jego DS, a jak Nairo zgubi słuchawki, to kaplica. Sportowo Quintana to kawał dużego górala, ale mentalnie jeszcze sporo brakuje.
4/ Majka => to dla mnie największa zagadka. Wydaje mi się, że jest w stanie pozostać na podium Giro. Nawet jeśli wskoczy Nairo, to prędzej wypchnie Cadela, niż Rafała. Awans w klasyfikacji generalnej W. Keldermana jest mało prawdopodobny.  Magister Pozzovivo odgrażał się wczoraj, a dzisiaj ledwo się obronił przed strzałem. Aru raczej pojechał na wygranie etapu. Faktem jest, że wygrał na Górze Mistrzów w mistrzowskim stylu, pokazując wielką moc.
5/ Rolland => w pierwszej części podjazdu  pod Montecampione wyglądał na najmniej zdyszanego ze wszystkich. Plus swobodna sylwetka na rowerze. Szkoda, że nie wygrał etapu. Mam jednak nadzieję, że co się odwlecze, to nie uciecze. Trzymam kciuki Pierre!
6/ Hesdżedal =>  widoczny i aktywny. Waleczny i dzielny. Mimo dużych strat  top 10 jest bardzo możliwa. I oby.

Jutro dzień odpoczynku, a potem wielkie ściganie w trudnych i bardzo trudnych warunkach. Wszystko jeszcze może się zmienić. Czas odkryć karty. Zobaczymy kto blefuje, a kto ma mocne karty. A kto szczęście.

Dzień  16 etap 14  Agliè - Oropa   Enrico  Battaglin  =>  Rigoberto Uran

W dzisiejszą ucieczkę zabrało się 21 kolarzy.  Relacja telewizyjna rozpoczęła się  wcześniej niż zwykle, ale patrząc na to, co się dzieje na trasie, można było usnąć. Już się oko prawie zamykało, gdy otrzeźwił mnie dobiegający z telewizora krzyk: atak zawodników Garmin! "O Jezu! Naprawdę?? Garmin atakuje? Ale co? Szczyt? Nie może być?! " A jednak! Miał rację pan komentator!  Od peletonu odjechał Haas i Hesdżedal!!!!   

W tym momencie niespodziewanie pojawił się Wit, więc było z kim uczcić owo wiekopomne wydarzenie. Osuszając Barolo  rocznik 2009, opanowałam hercklekotę, z optymizmem spojrzałam  w przyszłość. 

W pewnym momencie trasa zaczęła się pionizować, a ucieczka rozsypywać. Z peletonu też,  co i rusz ktoś odskakiwał. Zrobiło się zamieszanie. Nie wiadomo było kto z kim, po co i dlaczego. Nasi dzielni komentatorzy próbowali opanować chaos, bawiąc się między sobą w quizy pt: 1/ "zgaduj-zgadula,  kto na przedzie hula"  i   2/  " poszukaj na ekranie Majkę".   

Szkoda, że etapu nie wygrał piękny Dario Cataldo, bo byłoby na kim oko zawiesić. Na kresce niewiele lepszy był zdecydowanie mnie piękny Enrico.  A  Evans i Majka, chociaż odrobili parę sekund do sztywnego dziś na ostatnich kilometrach Urana, to pierwsza trójca pozostała bez zmian. 
No to teraz zaczną się spekulacje: "co z tym Uranem?", "może jednak Quintana?" oraz nieśmiertelne "okaże się w 3 tygodniu".
______________________________________________
Rigoletto, weź się w garść! Liczy na Ciebie cała Kolumbia. I ja też :)


Dzień 15 etap 13 Fossano -  Rivarolo Canavese      Marco Canola  =>  Rigoberto Uran

Krótki, płaski etap. Team Belkin, np. miał dziś za zadanie dojechać do mety bez szwanku. Oszczędzanie sił spowodowało, że nikomu specjalnie nie chciało się gonić uciekinierów, ku wielkiemu niezadowoleniu Bouhanniego.


I dobrze. U Nasera ujawnił się syndrom "parcia na cyfrę" i prezentowania kolejnych paluchów na mecie.  Tak ciężko się wygrywa, Nacerowi już chyba starczy.  Gdyby peleton dogonił ucieczkę, to etap wygrałby Francuz, a tak Marco Canola zaliczył największy sukces w karierze. To lubię, tę autentyczną radość, szczęście i niedowierzanie, że wreszcie się udało.


 13 etap nie okazał się pechowy dla nikogo. Nawet dla najsłynniejszego w peletonie wywrotowca  -  rekordzisty ;)))



                                                        Smętny suchar. Sorry!



Dzień 14   Barbaresco - Barolo   TT  Rigoberto Uran =>  Rigoberto Uran 

Na początek  ( i na koniec)  zdjęcie Cadela w różowym trykocie. Mimo wszystko sądzę, że Evans już nie odrobi straty do kudłatego Rigoberto.

 

 No chyba, że  Uran, jak to Uran zapomni się i na przykład zejdzie z roweru, albo zagapi się gdzieś, podziwiając  piękne włoskie krajobrazy ;)  Teraz będzie musiał już  non stop jechać tak czujnie, jak podczas dzisiejszej czasówki, nie przyglądając się, np.winnicom. 

Kolejne pytania, które nasuwają się po zmianie lidera to:  czy Drużynie Urana wystarczy sił, aby pociągnąć w górach? A i sam Rigo, czy będzie w stanie zareagować na ewentualne ataki rywali? Przecież największa mordęga dopiero się zacznie. Z kolei, czy Cadel jest w stanie odrobić 37 sekund? Musiałby zaatakować. Musiałby być w brylantowej formie, a TT pokazało, że za różowo nie jest. 
I wreszcie, czy Rafał Majka utrzyma 3 miejsce na podium?  A może zależy mu głównie na maglia bianca? A jeśli  kolejność  pierwszych miejsc jest "klepnięta" i kolarze pojadą zachowawczo, pilnując już zdobytych pozycji? A Quintana? Coś martwo wygląda na rowerze. Forma nie taka, czy czeka na ostatnie dni?


Dzień  13   Collecchio - Savona    Michael Rogers =>  Cadel Evans

O dzisiejszym etapie mogę powiedzieć tyle, że ...się odbył. W jego trakcie można było zrobić pranie, skopać ogródek albo poczytać o zdobywaniu Kanczendzongi przez A. Bieleckiego, D. Urubko i 3 kompanów. Denisowi się udało (wiadomo gwiazda ma swoje przywileje ;), Adam zrezygnował z ataku na ok. 200m przed szczytem. Ale chce spróbować jeszcze raz za kilka. dni. Trzymam kciuki.
Wracając do tematu, czyli 10 etapu, który na papierze wyglądał tak:



2014 Giro d'Italia profile for stage 11
A w praktyce 249km nudy. W takich dniach niełatwo jest komentatorom, bo często i gęsto muszą strugać komentarz z wody i mgły. Ale dzisiaj było dobrze i nawet red. AP bardzo rzeczowo i bez złośliwości przedstawił sytuację Tylera F. Jestem mile zaskoczona. Chyba będę częściej słuchać :)
OK. Cały etap przebiegał zgodnie z dobrze znanym scenariuszem, a jedyna niewiadoma, czyli zwycięzca etapu określił się niedaleko przed metą. Atak szturmowy  na kreskę wykonał Michael Rogers i udało się. Kolejny Australijczyk zgarnął pulę. Brawo Aussie!

Dzień 12   Modena - Salsomaggiore   Nacer Bouhanni =>  Cadel Evans

Dobrze wiem  jak wygląda piękny Nacer, bo już trzykrotnie prezentował mi swoje wdźięki na mecie, więc tym razem czas na kogoś innego. Na wiecznie drugiego. Może i jemu  kiedyś zaświeci słońce.
Tak więc  - Giacomo Trzeci Raz Drugi Nizzolo,  s'il vous plait!


A poniżej,  nie wiedzieć czemu, dość często dzisiaj pokazywany w TV -  Rajder Hesdżedal i jego czadersko - hipsterskie  "Garmin - Bany" . Cudne! (czy można takowe wygrać w jakimś konkursie? może być nawet durnowaty!).  Aktualna pozycja 16. Strata bez zmian 4.30
                                ( Hesdżedala rzecz jasna, nie jego okularów :)


Krótko przed metą wydarzyła się kolejna kraksa, w której uczestniczył Tyler F.  Aaaach, można powiedzieć, że:
             jest ryzyko, jest zabawa, czasem asfalt, czasem sława.

W wypadku biednego Tylera już tylko asfalt pozostał, bo sława odjechała dzidą w dół.
Może trzeba walnąć rower do piwnicy i wziąć się za Top Chefa. Albo Hell's Kitchen???



                                           :)   :)   :)   :)

To tylko taki żart! Joke! Nie wyobrażam sobie kolarstwa bez TF!  Wstawaj Tyler i zrzuć wreszcie tę małpę z pleców na dobre.!  Bardzo, bardzo ci tego życzę!


Dzień 11  odpoczynek rowerowych wojowników

Nie wiem, jak kolarze, ale najchętniej spędzałbym wolny czas w taki oto sposób:





No i oczywiście z książką. Wolny od kolarstwa dzień poświęciłam na lekturę najnowszego  dzieła Jacka Hugo Badera, czyli "Długi film o miłości".  Polecam! Czyta się jednym tchem i  bardzo wysoko odrywa od ziemi. Oj bardzo.!

 :)

Dzień  10  Lugo  -  Sestola    Pieter Weening  =>  Cadel Evans

Foligno

BMC na czele, za nimi Urany


    a jak odwrócić tabelę, to Svein Tuft, pierwszy lider tegoż Giro, zajmuje  ostatnie 181 miejsce.


Dzień 9     Foligno - Montecopiolo     Diego Ulissi =>  Cadel Evans



Cóż...umarł australijski  król....:(



niech żyje .... australijski  król!  :)



No Cadel, szykuj się  przed tobą i BMC dwa tygodnie ciężkiej jazdy.  Nie będzie łatwo!
A poza tym; Diego Ulissi ancora! Hmmm.....jaka forma? Hmmm..

W generalce trochę zmian. Na 2 Uran, na 3 miejscu masz dzielny ułan Majka Rafał Majka. Jest dobrze.
Najlepszy z Garmin Ryder Hesdżedal na 19-tym miejscu ze stratą 4.30.  No i co tu dużo mówić - dobrze nie jest. Garminkom pozostaje wygranie etapu. Jest tylko jeden mały problem, nie wydaje mi się, aby to było możliwe.