czwartek, 19 listopada 2015

Dziewczyna z pociągu

to nie ja, na samą myśl o podróży koleją mam stany lękowe...
                                                    *******
Rachel, dziewczyna z nadwagą, złamanym sercem, problemem alkoholowym, rozbitą głową i życiem. Ofiara losu, której trudno nie polubić. Inaczej mówiąc  - Bridget Jones w wersji przejebanej, w kryminalną intrygę wplątana.
Wbrew zapowiedziom nie jest to, na szczęście, thriller psychologiczny. W przeciwieństwie do Stephena Kinga, bez trudu oderwałam się od lektury i nocy zarywać nie musiałam, bo nie jest to aż tak wciągająca historia. Spokojnie da się te 300 stron oblecieć w 2 dni, jako że lektura jest łatwa i przyjemna, z mało ekscytującym zakończeniem jednakże. W sam raz na plażę, albo listopadowe chujowe wieczory.
I niezły pomysł na film...
----------------------------------------------------------------------------
A skoro jestem przy tych zajmujących listopadowych wieczorach, to...Tomanek przylazł wczoraj z blachą sernika, co niechybnie oznacza, że 1387 namorada odeszła w siną dal. Tomanek mało co potrafi zrobić dobrze, ale akurat sernik piecze wyborny. Nonette i Nika (muszą chodzić razem, co daje jaką taką gwarancję, że nieogarnięte siostry wrócą z winem, a nie li tylko  z korkociągiem, których mam już 6),  zostały oddelegowane do Biedry, z ambitnym zadaniem zakupu tamtejszego winho verde. Wit przyszedł w towarzystwie swojego wisielczego humoru i noża, który pokroi wszystko, co z kolei oznaczało, że Ida została zmuszona do robienia kanapek. 

Stół suto zastawiony, to teraz jeszcze narzędzie do zabijania listopada, czyli....
'Poldark", sezon I.

Jezu kochany, jaki ten Aidan Turner przystojny....

 
Powiedzcie mi,  skąd się biorą takie durne dzidzie, które z niewiadomych powodów odrzucają takiego faceta (jak powyżej),  dla jakiejś rozcieńczonej wersji  gamoniowatego Ashley'a Wilkes'a.  

No skąd, ja się pytam? No, nie z życia raczej....