piątek, 25 lipca 2014

101 Tour de France etap 19,20,21

Etap  21  Évry  - Paris Champs-Élysées     Marcel Kittel =>  Vincenzo Nibali
                                            

               Autobus nr 101 z napisem KONIEC WYŚCIGU


Ostatnia zagadka tegorocznego wyścigu została rozwiązana. Najbardziej prestiżowy sprinterski etap ever, czyli na Polach Elizejskich padł łupem przemiłego blondaska, który to, aby przeżyć tę unikalną chwilę triumfu przewlókł się przez góry, górki i doliny, co dla rasowego sprintera jest swoistą wyprawą do jaskini bólu. Drugi na mecie był Kristoff,  któremu 2 wygrane w TdF powinny dodać pewności siebie. Trzeci zaś..dzielny Nunas, który nie dał się łyknąć Gorilli. Brawo!

                    Podium  101 Tour de France



I. WINcenzo Nibali  =>  ani deszcz, ani wiatr, ani zimno. Ani Wogezy, ani Pireneje, ani Alpy. Ani zjazdy, ani podjazdy, ani czasówka, ani bruki, ani nic nie było w stanie pokonać fenomenalnego Włocha, który jako 6 kolarz  wygrał wszystkie 3 grand toury. Tam, gdzie rywale chcieli tylko przetrwać, on atakował. Gdzie inni tracili, on zyskiwał. Nie miał żadnej kraksy. Ani kontuzji. Ani defektu. Ani nawet problemów żołądkowych.  :)
Nad drugim w GC Jeanem-Christophem Perraud uzyskał 7.37 min. przewagi. Tylko na 1.2 i 12 etapie nie jechał w żółtej koszulce. Wygrał 4 etapy, a na metę nawet tych najtrudniejszych wjeżdżał bez zadyszki. Chciałoby się powiedzieć...... nowy Lance zstąpił z nieba na ziemię. Namaszczony przez dość kontrowersyjną postać, czyli Aleksandra W.

II. Jean-Christophe Perraud  => lat 37 i największy sukces w karierze. Zapowiedział, że będzie się ścigał do 40-ki. I brawo. Sam bohater przyznał skromnie, że zawsze marzył o tym, aby stanąć na podium TdF, ale zazwyczaj zajmował tak odległe lokaty, że stracił wiarę.  Dodał też skromnie, że w osiągnięciu celu pomógł mu brak Contadora i Froome'a.
Jego drużyna AG2R La Mondiale  również spisała się na medal, zostając najlepszym teamem tego touru.

III. Thibaut Pinot =>  wielka nadzieja Francuzów. Młody, uroczy, ale i zadziorny chłopak, który oprócz III miejsca na TdF wywalczył także białą koszulkę najlepszego młodzieżowca.

                                    Pozostali:

 

IV. Alejandro Valverde  =>  miejsce może i nienajgorsze, ale poza podium, co dla już nie pięknego Alejandro oznacza koniec liderowania w Movistarze. Pan Unzue uznał, że czas postawić na Quintanę, który za rok będzie nr 1 w tym teamie. Valverde pojedzie jako kapitan drużyny i jednocześnie pomocnik Nairo.
V. Tejay van Garderen  =.>  to samo miejsce, co przed rokiem. Nie jest źle, ale obawiam się, że dla Tejaya to kres możliwości.  No chyba, że przejdzie do Astany, czego serdecznie mu NIE życzę.
VI. Romain Bardet => do dobrego występu Francuzów dorzucił sie i Romain. Nikt na niego nie stawiał, więc radość olbrzymia. Panie Romanie brawo!
VII. Leopold  Konig =>  chyba największa niespodzianka TdF nr 101. Świetny występ i mam nadzieję, że jeszcze o dzielnym Czechu usłyszę.
VIII. Haimar Zubeldia => po raz kolejny w pierwszej 10. Co prawda pod koniec, ale  stabilnie.
IX.  Laurens Ten Dam
X.   Bauke Mollema  => Belkiny zamykają tabelę, co często im się zdarza, ale za to tak na osłodę są we dwóch. :)  Bauke, ze stratą do Nibalego ponad 21 minut, no ale....z nim w tym roku prawdopodobnie nie dałby rady ani Chris, ani Alberto. Taki klimat :)

                                          Koszulki:

Rafał Majka => najlepszy góral, Thibaut Pinot => najlepszy młody kolarz, Vincenzo Nibali => maillot jeune, Peter Sagan => najaktywniejszy kolarz

                                     Pożegnanie


Z wielkim bólem serca żegnam się z Jensem Voightem, dla którego był to ostatni TdF. Są ludzie niezastąpieni i Jensi do takich należy. Do końca kolarstwo było dla niego wielką przygodą i pasją. A także, poniekąd, ucieczką od rodzinnych obowiązków, których przy 6 dzieci i zwierzyńcu naprawdę nie brakuje. Sam, obdarzony wielkim poczuciem humoru Jens  martwi się jedynie tym, że za bardzo przytyje.


No cóż, 101 TdF przeszedł dziś, 27 lipca. do historii.  Bohater ostatnich tygodni i kolejnych miesięcy WINcenzo Nibali swiętowal tradycyjnie już w trakcie etapu pokoju:


Cóż, wypijmy za błędy chciałoby się zaśpiewać. Błędy rywali, rzecz jasna. Aczkolwiek aktualnie na Enzo nie było mocnych.

Za 12 miesięcy 102 edycja tej najpiękniejszej kolarskiej imprezy na świecie. Żegnam się z kolarzami, komentatorami, Francją i wszystkimi emocjami, jakie przyniósł ten tour,  najpiękniejszym uśmiechem. Nie moim rzecz jasna, a kolarza który przejechał cały 101 TdF i był jednym z wielu, o których nie mówiło się nic, albo prawie nic. Gregario. I wszystko jasne.


                                       Mister Maarten Wynants (czyt. Wejnants).

                                                            : )

Etap 20   Bergerac - Perigneux (ITT) 54 km   Tony Martin => Vincenzo Nibali
                                    
                                                     Bajka o żelaznym wilku    

"Wystartowałem. Przejechałem. Wygrałem. Podziękowałem.  Tony Martin." 
                                                       Koniec bajki.

Dzisiaj na trasie bardzo męczyły się Belkiny. Bauke przyjechał z 10 minutową stratą do zwycięzcy.  Ten Dam nie lepiej. Męczył się też Kwiat Biało Czerwony. Zmian w GC nie było, czyli etap na remis, z pewną wygraną 1000% faworyta. 

A Wincenty...., no a Wincenty,  to z innego wymiaru do nas przybył. Spokojnie i bez spiny IV miejsce zajął. Nadludzka siła i moc. I uwielbienie. Całej Italii.


Etap 19   Maubourguet Pays du Val d'Adour  -  Bergerac
                                         Ramunas Navardauskas => Vincenzo Nibali

                                  Nunas ratuje honor i humor Garminom


Etap teoretycznie łatwy, w praktyce, czyli dla kolarzy takowy nie był. Góra dół, góra dół, góra dół , czyli ciągle jest coś do roboty :)


Dla kibica dzisiejszy etap był nudnawy. Rozważania w trakcie etapu kręciły sie wokół pytań w stylu: Czy Sagan wreszcie wygra etap? Czy ucieczka dojedzie do mety? Czy będzie padać?
I tylko na to ostatnie można było (a jakże) odpowiedzieć twierdząco.


 W powietrzu czuć już koniec TdF i wiele ekip ma miny nietęgie. Do dnia dzisiejszego nie za kolorowo było w Garminach. I jeszcze ten biedny agent specjalny Jack Bauer, co już był w ogródku, już witał się z gąską......Dziś dla Garminków była ostatnia szansa, aby nie utopić szympansa i coś pozytywnego przedstawić sponsorom.
Najpierw uciekał T.J. Slagter, potem na ostatnim wzniesieniu zaatakował Nava, któremu szczęśliwie udało się dojechać na solo do mety z 7 sekundową przewagą. Kraksa niedaleko mety, w którą zaplątał się Sagan, troszkę ułatwiła Nunasowi wygraną, ale rangi sukcesu nie odebrała. Pitowi na osłodę braku etapowej wygranej pozostaje zielony trykot.

 
Zwycięstwo Ramunasa jest pierwszą wygraną odniesioną przez litewskiego zawodnika. na TdF. Brawo!

poniedziałek, 14 lipca 2014

101 Tour de France etapy od 11 do 18

 Etap 18   Pan - Hautacam Besançon  Vincenzo Nibali => Vincenzo Nibali
                                     
                                        Enzo Nibali Show de France

Któż by się chciał obudzić z takiego snu, który być może już nigdy się nie powtórzy?  To bardzo interesujące, jak po tak spektakularnym sukcesie odnajdzie się skromny i lekko nieśmiały Włoch? Jak poradzi sobie w następnych wyścigach? Jak uniesie tę sławę i brzemię swojego ogromnego sukcesu? Trudne zadanie, które przerosło już niejednego mistrza. 



 Etap 17   Saint-Gaudens - Saint-Lary-Soulan Pla d'Adet 
                                                                    Rafał Majka => Vincenzo Nibali

 Etap 16   Carcassonne - Bagnieres-de-Luchon  Michael Rogers => Vincenzo Nibali

 Rest day    Carcassonne 
 Wreszcie, długo oczekiwany dzień odpoczynku. Miejsce znane turystom, ale kolarze murów obronnych raczej zwiedzać nie będą, ale jakieś krótkie coffee time kto wie?

   A najpewniej, poza krótką przejażdżką, dzień spędzony w hotelu, na masażach i nic nierobieniu.

Etap 15   Tallard - Nimes  Alexander Kristoff => Vincenzo Nibali
                       
                                       Biedny Bauer. Jack Bauer.
 Jack Bauer i Martin Elmiger jechali ponad 200km w ucieczce. I zostali doścignięci prawie przed metą. Bauerowi, który ostatnie metry próbował uciekać na solo zabrakło 20 metrów.
 5 sekund. Może gdyby się w końcówce nie obejrzał.
Na poniższym zdjęciu pierwszy z lewej, to Jack Bauer, który na mecie był 10-ty. Na pierwszym planie zwycięzca A.Kristoff.  Pomiędzy nimi inny Garminek. dzielny Ramunas. Bezpośredni świadek dramatu Bauera i  późniejszy mściciel ;)

          Szkoda że nie wygrał Heini Haussler. Blisko było, ale tylko drugie miejsce.

Każdy wielki tour ma swoją narrację. Dzisiejsza wygrana Kristoffa to statystyka. Łzy Bauera to historia, którą będzie się pamiętać i opowiadać przy różnych okazjach.


    Agencie Bauer!  Nowa Zelandia jest z Ciebie dumna!
    Ida też.
    Mamy nadzieję, że następnym razem Cię nie dogonią. :)

 Etap 14   Grenoble – Risoul   Rafał Majka => Vincenzo Nibali
                             
                                                    Historyczne zwycięstwo   
Enzo gonił, nie dogonił, a to było tak:Mocna ucieczka, a w niej, m.in. Sagan, Rodriquez, Majka, Roche, Serpa, de Marchi,...
 

 Kilkunastoosobowe, doborowe towarzystwo jechało bardzo  widowiskową trasą



     przez alpejskie przełęcze, skalne półki, kaniony i tunele


 aż do znanej miejscowości Rissoul. Im bliżej końca, tym trudniej. Ucieczka zaczęła się sypać, a peleton zabrał do roboty. Kiedy i peletonowi przodownicy pracy się zmęczyli, a uciekinierzy strzelali jeden po drugim, na arenie pozostało już tylko 2 górskich gladiatorów : Rafał Majka Polska i włoski żarłacz ludojad Vincenzo Nibali z Krainy Mocy Nadludzkiej (albo z krainy stosowania odżywek nieznanego pochodzenia).



Rafał tak się spieszył, że koszulki zapiąć nie zdążył.:)  Umachany, ale  przeszczęśliwy - wygrał 14 etap TdF 2014. Jest to drugie zwycięstwo  Polaka w najważniejszym kolarskim wyścigu świata, po wygranej Zenona Jaskuły =>   21 lat temu.....La la la...Rewelacja.
 Na kole Nibalego zdołał się utrzymać, o dziwo, i to do samej mety J.Ch. Perraud, dzięki czemu awansował wysoko w GC. Dobrze też jedzie inny Francuz Thibault Pinot.
Potwierdza się informacja o kryzysie M. Kwiatkowskiego. Dziś strzelił też Richie Porte i to bardzo. Nie będzie się już liczył w GC. Rodriquez próbował pogonić za Majką, aby bronić groszków, ale zapłacił za to wielką cenę. Na metę przyjechał  prawie martwy.
No rzeźnia.
          A królem rzeźni został Rafał Majka I Masarz z Rissoul! :D :D :D


 Etap 13  Saint-Étienne – Chamrousse    Vincenzo Nibali => Vincenzo Nibali
                                     Majka pokazuje pazurki

Biedny Janek Bakelandts próbował odjechać na solo, ale poległ..Michał Kwiatkowski zaczął płacić za wiosnę i dobry pierwszy tydzień touru. Mimo ciężkiej pracy Michała G., który wiózł go przez pół etapu na plecach, wyraźnie odpadał od czołówki.  No cóż, nie tym razem..
A Wincenty......Tak jak nie zmogły go deszcze, tak i nie powalił upał...Przecieram oczy ze zdumienia widząc z jaką łatwością sięga po kolejne zwycięstwo. Oj oj oj...
Kiedy zasypia Kwiat Biało Czerwony, budzi się żółto niebieski. Rafał  Majka ma ze stali....nogi. :))) Dziś był drugi, za samym mistrzem z Mesyny. Mam nadzieję, Rafał znalazł  nogę, którą zgubił Kwiato.


 Etap 12  Bourg-en-Bresse – Saint-Étienne  Alexander Kristoff => Vincenzo Nibali
                                      
                                     Nic się nie dzieje
O dzisiejszym etapie będzie pamiętał tylko Alexander Kristoff. Inni szybko zapomną. Nawet dzielni Francuzi z Europcaru,  którzy próbowali odjechać w końcówce.  Katiusza rzadko kiedy pracuje na czele peletonu, za to niezmordowane Dżajanty prawie zawsze. Niestety Degenkolb rady nie dał, a Kristoffowi się udało. W sumie należało mu się. Od początku pokazuje, że na tym Tedeefie jest na kursie i na ścieżce. Czyli w formie.

 Etap 11   Besançon - Oyonnax     Tony Gallopin => Vincenzo Nibali

                                       Trening czyni mistrza
Tony dobrze przygotował się do tegorocznego touru. A do tego etapu szczególnie. Ostatnie 50 kilometrów przejechał wcześniej treningowo. Znajomość  końcówki etapu dała mu pewną przewagę nad rywalami, którą młody Gallopin w inteligentny sposób wykorzystał. Jest to może jakiś sposób na wygrywanie poszczególnych etapów wielkich tourów. Tę wskazówkę powinien sobie wziąć do serca np. często drugi John D.  Lub Pit S.  

                                                             
 Etap ten miał jeszcze jednego bohatera.
                                               Andrew Talansky w jaskini bólu. 
Kamera bezlitośnie pokazała wszystkie jego słabości. Ból spowodowany dwoma kraksami w ciągu dwóch dni ( z Gerransem i Geraintem) oraz rozwaloną psychikę  po tym jak coraz bardziej zostawał  z tyłu. W pewnym momencie zsiadł z roweru, ale po męskiej rozmowie z Robbiem Hunterem zdecydował sie kontynuować jazdę. Płacząc. Do mety dojechał z ponad 30 minutową stratą. Gdy Gallopin świętował swój sukces na podium, jemu brakowało jeszcze 5 km. I w sumie nie wiem po co ta "męka live" była potrzebna, skoro do następnego etapu mimo wszystko, nie wystartował.



Ciekawa jestem, co naprawdę powiedział Hunter? A powiedzieć potrafi......Niejedno :)

                                                                 **************

Top 10 klasyfikacji generalnej po 10 etapach Tour de France przedstawia się następująco:



Po 10 etapie, 15 lipca rest day w  Besançon,

sobota, 12 lipca 2014

101 Tour de France etapy od 8 do 10

Etap 10 Mulhouse - La Planche des Belles Filles  V.Nibali=> V.Nibali

                  14.07.2014         Żegnaj Alberto :( 

Gdyby pogoda była inna. Gdyby było sucho, słonecznie i bez mgieł. Gdyby nie było bruków. Gdyby nie utrata Jesusa. Gdyby nie ten dzisiejszy upadek. Gdyby nie duża strata do peletonu. Gdyby nie deszcz w czasie pościgu. Gdyby....dużo tych gdyby. Za dużo.
         Płacze Alberto. Płaczą ludzie z ekipy. Płacze Ida.


Tour de France pewnie wygra Rekin z Messyny. Jemu taka aura odpowiada. Albo ktoś inny... ale bez Bercika ten Grand Tour  już nie jest grand. Dupa. 
Tony Martin wielkie dzięki za pracę dla Kwiatka w dzisiejszej ucieczce. Aż się wierzyć nie chce, że ten chłopak po wczorajszym wysiłku, dzisiaj ciągnął całą ucieczkę. A w niej tacy kolarze, jak Rodriquez, Voeckler, Riblon,  Irizar, Wyss, Westra, Visconti.
Ujechał się maksymalnie i za to szacun wielki!

Kwiatek bardzo ambitnie walczył, ale było o jedną górę za daleko. Kiedy wydawało się, że etap wygra Rodriguez do walki włączył się Enzo kaNibali, który bez większych problemów sięgnął po drugą wygraną etapową, odzyskał żółtą koszulkę (Tony Gallopin zrobił wszystko, aby minimalizować straty, za metą był tak zmęczony, że nie był w stanie zsiąść z roweru. Chwała zwyciężonym) i pokazał, że jest w tej chwili najlepszym kolarzem na Tour de France. Wygranie touru przez Vincenzo stało się bardzo realne. Znaczącego rywala nie widać.

                                                         Król  Wogezów

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

David Millar napisał, że zawodowy kolarz wie, kiedy jedzie ze złamaną nogą. Tak więc Alberto też o tym wiedział.  A mimo to, ze złamaną kością piszczelową, przejechał 18 kilometrów nim się poddał.



                                                   Gloria Victis Alberto!

 Etap 9  Gerardner - Mulhouse   Tony  Martin  =>  Tony Gallopin

                             Wogezy po raz drugi, Tony razy dwa i drugie urodziny

No i masz...Gdybym miała wytypować zwycięzcę dzisiejszego etapu, to wśród 50 potencjalnych kandydatów nie wymieniłabym  zwycięzcy. Ale bardzo się cieszę. Należało się jak mało komu.

 
A wszystko dlatego, że Astana postanowiła nie gonić ucieczki i tym samym zrzucić z siebie ciążące brzemię żółtego trykotu. No i udało się przegrać....Ciekawe,  jaką wielki strateg Winokurow przygotował taktykę na następne etapy. 
Dzięki dużej przewadze jaką osiągnęła ucieczka nowym liderem został  Tony Gallopin. Cieszy się Tony, cieszy  żona, cieszy  ojciec Alain i cieszy cała Francja, bo jutro 14 lipca i w dniu  narodowego święta  w maillot jeune  pojedzie dzielny Francuz. 
Nibali jest 2, Kwiat 8, a Bercik 9.  Oj Alberto....będzie ciężko..

Drugi na mecie, po pojedynku z van Avermaetem był ...Fabian Cancellara :)




Drugie miejsce było prezentem dla jego młodszej córki, która świętowała swoje drugie urodziny. Mój Boże,  jak ten czas leci....Happy Birthday  Elina! 


Etap 8  Tomblaine - Gerardner - La Manselaine      Blel Kadri => Vincenzo Nibali
                                           
                                Wogezy i Bercik po raz pierwszy

A pogoda dalej swoje.... dzisiaj niezła pompa potargała kolarzy. Ale może dlatego udało się wygrać ucieczkowiczowi.  Dziś cała Francja się cieszy, ale najbardziej


      bohater dnia, który w pełni zapracował sobie na to zwycięstwo.

Gdy zaczęły się większe podjazdy,  strzelać zaczęły niektóre gwiazdy. Wśród nich Michał Kwiatkowski. Znów z opresji pomógł mu wyjść niesamowicie pracowity Tony Martin (chylę czoła, zawodnik tej klasy potrafi wypruć się, aby pomóc liderowi) oraz Janek Bakelants. Kwiat utrzymał 4 pozycję w GC oraz przejął białą od Pita, któremu dzisiaj poszło zdecydowanie gorzej. Tylko na jak długo?

Gdy jednym  szło po grudzie, inni odbijali się od dna. Bercik co prawda na dnie nie był  i do Nibalego tylko 3 sekundy odrobił, ale....wskoczył do top ten oraz pokazał, że przyjechał walczyć. Dziś na kresce był 2.  Enzo wprawdzie siedział mu na ogonie do końca, ale na mecie nie wyglądał dobrze. Bercik zaś nie odpuści dopóki jest w stanie wsiąść na rower. Na tej wygranej zależy mu bardziej, niż Niemcom na zdobyciu MŚ.




================================================================

sobota, 5 lipca 2014

101 Tour de France 2014 etapy: od 1 do 7

Etap 7   Epernay - Nancy   Matteo Trentin =>  Vincenzo Nibali

                                          Kraksa za kraksą

Coraz więcej kolarzy w plastrach i bandażach. Niemal każdy leżał już przynajmniej raz. Deszczowa aura, wiatry, płaskie etapy jechane na dużych prędkościach, nieustabilizowana klasyfikacja generalna.. I lista ofiar powiększa się z etapu na etap. Te ciągle pokazywane cmentarze jakoś wpisują się w niewesołe wieści z wielu ekip.

                   Kolejna grupa Laokoona, czyli kraksa nr tysiąc pięćset sto dziewięćset

Patrzę na Pita i myślę skąd ten gość ma tyle siły. Trentin, który wygrał dziś z Pitem na centymetry, powiedział po etapie, że za dzisiejszy wysiłek na finiszu przyjdzie mu zapłacić jutro. A Pit, gdyby nie jego ucieczka z peletonu w końcówce pewnie nie dałby szans Trentinowi.  I tak jest od siedmiu dni. Niewiarygodne.
W szarżę sprinterskich zabijaków zaplątał się dziś Pitbull Talansky.  Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. No i poleciał:


Po etapie pyskaty Amerykanin wyrwał z japą do Gerransa, domagając się przeprosin za spowodowanie upadku. Ale czy w takim finiszu nie powinni uczestniczyć tylko ci, którzy muszą, czyli sprinterzy i rozprowadzający?
Pozostali - wyłącznie na własną odpowiedzialność. Bez pretensji do innych, bo sorry Andrew,  ale taki tam jest klimat.
W  powyścigowym studiu gościł dziś Kubuś Fuglsang. Było miło - elokwentnie i naturalnie. Brawo Kubuś! Dobrze poznać z innej strony aktualnego wicelidera klasyfikacji generalnej.
A tak w ogóle, to fajny pomysł, aby codziennie zapraszać na dłuższą rozmowę różnych kolarzy. Brawo Greg Lemond! I ten drugi pan, też brawo! 
I brawo dla brawo!

 Etap 6 Arras - Reims     Andre Greipel   =>  Vincenzo Nibali

                                             Chwila dla Goryla

Wczorajsi bohaterowie bruków, dziś trochę odpoczywali. Pogoda nie rozpieszcza kolarzy, deszcze i szarugi, w przeciwieństwie do naszej pięknej strony, gdzie rozgościły się kalifornijskie upały.
Niby etap dla Marcelka, ale coś tam mu dziś było nie tak, więc nieopodal mety kolejny "defekt", prawdziwy lub markowany, kto to wie... Szkoda tylko Dżajantów, bo napedałowały się po próżnicy. 
Jako że w tym Tourze ze sprinterami nie jest za bogato, więc gdy Marcelek puszcza korby, to wielu może poszukać swojej szansy.  Wygrana Grajpla ani  mnie ziębi, ani grzeje, ale cieszy jedno. Mianowicie wreszcie chłopaki z Lotto miały swoją krótką chwilę radości. Do tej pory Andre  za bardzo ich nie rozpieszczał zwycięstwami. Raczej frustrował. (za co zresztą był krytykowany przez szefostwo ekipy). Na finiszu etapu wygranego przez Kittela widać było wyraźnie,  jak pan Greipel  zamiast się ścigać,  z bezpiecznej pozycji obserwuje finisz.. 

Nasz Kwiat próbuje, próbuje i próbuje... Dzisiaj było blisko, ale jeszcze i tym razem  furia sprinterska zwyciężyła. W końcu jednak Michał znajdzie się w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu. Jestem tego pewna.


Etap 5   Ypres - Arenberg Porte du Hainant  Lars Boom => V.Nibali

                                 Paris-Roubaix na Tour de France

                   Epickie zdjęcie, epickiego etapu mówi samo za siebie. Nie trzeba słów. 
                                     Świetna fota.  W roli głównej Markel Irizar.

Dzień, który przeszedł do historii touru, a może i kolarstwa. Tego etapu bało się bardzo wielu. Alberto Contador najpierw dowiedział się, że wyścig opuścił główny faworyt Chris F., a potem , że nagle narodził się nowy. Fenomenalna jazda Nibalego, pełna pasji i determinacji, zrobiła wielkie wrażenie. Wiadomo przecież, że ten kolarz po brukach nie jeździ. No a to, co wyprawiał Westra z Kubusiem Fulgsangiem było wielkie i na pewno zapamiętane na długo. Absolutnie nadzwyczajna praca kolarzy Astany. 


Bercik. mimo sążnistej straty na etapie do Enzo, nie traci rezonu. Mówi, że dla niego TdF zaczął się dopiero teraz (musiał mieć niezłego boja przed tym etapem).


Zanim kolarze dojechali do pierwszej sekcji brukowej, Chris leżał dwukrotnie, aż w końcu zabrał zabawki i taki pokrzywiony wsiadł do samochodu sport dajrektora grupy Sky.  Przykro się na to patrzyło, ale widać Chris nie był w dobrej formie ( i to zarówno psychicznej, jak i fizycznej). Kontuzja nadgarstka której nabawił się wczoraj, nie tylko bardzo dokuczałaby mu na brukach, ale i na późniejszych zjazdach. Tak więc Chris bye bye. ( I życzę panu Froomowi, aby nie podążył pochyłą ścieżką kariery Andy Schlecka: kontuzje, upadki nieukończone wyścigi => żal serce ściska i łza w oku kręci).
Nasz Kwiat Biało-Czerwony waleczny, jak zawsze. Nie dał się wbić w bruk i aktualnie w GC jest 4.
Sagan znów się uczepił Cancellary, który jednak nie gonił czołówki, być może nie chciał tradycyjnie wlec Pita do mety. I to się Pitowi nie spodobało. Natomiast Idzie bardzo. :)

       No i na koniec Moje Kochane Belkiny....

Przyznam się, że kibicowałam Wam bardzo. Najbardziej Sepowi, ale jak się wywrócił, a czołówka pognała jak szalona, to już obojętnie któremu.  Zawziął się Lars Boom. 
Kubusiowi bardziej zależało na dowiezieniu Enzo, więc nie gonił. Ale był trochę zawiedziony, bo gdyby Larsa nie było, to pewnie  "kaNibali"  oddałby mu ten etap. Tak, czy inaczej ogromnie zmęczony i uradowany  Holender samotnie przekroczył linię mety, odnosząc swój wielki sukces.



 Dzięki wygranej Booma mogłam usłyszeć krótki wywiad z mister Maartenem Wynantsem, który jako że nie spodziewał się takiego wyróżnienia, był trochę onieśmielony, ale powiedział jedną rzecz. Gdy patrzyli wczoraj na zalane deszczem bruki, to Lars się cały czas uśmiechał. I im gorzej to wyglądało tym tenże bardziej się cieszył. Wiadomo => przełajowiec!  W to mi graj! 
Cała drużyna ciężko pracowała, aby  pan Boom mógł się dzisiaj wyspać na takim łóżku:    :)  :)  



                                                     Miłych snów Lars Boom!

Co ja zrobię. jak Was rozpuszczą na cztery wiatry???  Przecież te chłopaki mają fioła na punkcie kolarstwa. Oto Sep i jego brukowe medytacje:



                             Sponsorze drogi, elo, spójrz na Sepa aaa...  


Etap 4    La Touquet-Paris-Plage - Lille Metropole
                                                                       Marcel Kittel =>  Vincenzo Nibali                
                                                       Witaj  Francjo! 
Najczęściej pokazywanym  zawodnikiem 4 etapu był Thomas Gumowa Twarz Voekler. Znany ucieczkowicz, który gdziekolwiek poza TdF jest mało widoczny, dziś niezbyt często schodził z pierwszego planu. Nie przepadam za Tomaa, więc i tyle o nim. 
Etap płaski, sprinterski, w trakcie którego  Dżajanty  tak się umęczyły, że na  ostatnich kilometrach bardziej widoczne były SaxoCośTam i Garminy niż Shimany i Lotto. Kittel nie miał na tym etapie łatwo, bo w końcówce Kathushe pięknie wyprowadziły Kristoffa na pierwszą pozycję. Bardzo lubię Marcela, ale po cichu zacisnęłam kciuki za Norwega za to, że głośno domagał się ukarania Cavcia za spowodowanie kraksy na 1 etapie. Tak trzymać panie Alexandrze. Niech nie będzie świętych krów w peletonie!
 Kittel musiał więc iść w trupa i poszedł. Na mecie nie zdążył unieść rąk, tak był ujechany. 
Nudne są już te zdjęcia z mety z super sprinterem w roli głównej, więc tym razem inne, za to prezentujące epicki fryz oraz nieodłącznego Uśmiechniętego Johna:


                Nie jesteśmy niepokonani - powiedział Marcel Kitel
                po wygraniu 3 etapu TdF  (na 4 przejechane)
                                                                                                 #cytatdnia

Etap 3  Cambridge -  London  Marcel Kittel  =>  Vincenzo Nibali

                                              Marcel Kittel zaorał Anglię



                                                            Royal  Marcel!!

Co prawda Pit siedział mu na ogonie, ale nawet nie próbował wychynąć się z koła. Trzeci na mecie Renshaw  dojechał już z widoczną gołym okiem stratą. Marcello wygenerował w końcówce  taką moc, że jak sam później powiedział, był to jego jeden  z najszybszych finiszów. 
Tłumy widzów na trasie robią wielkie wrażenia. Zgadzam się z tymi głosami, które proponują, aby ze względu na tak duże zainteresowanie, Tour de France odbywał się w Anglii!   :)
 
Etap 2  York - Sheffield   Vincenzo  Nibali =>  Vincenzo Nibali

                                                    Prezent  dla kumpla




Tylko jeden dzień Marcelek pojechał w "gelbes Trikot".  Na przedostatniej górce defekt [ nie wiem,  czy rzeczywisty, czy tylko markowany w celu usprawiedliwienia niemocy w nogach, co często się Kittlowi w podobnych sytuacjach przytrafia] pozbawił go żółtej koszulki.  
Albo, co bardziej prawdopodobne, Kittel  odpuścił  sobie dzisiejszy etap, aby oszczędzać siły przed jutrzejszym, klasycznym etapem sprinterskim. Dziś było za dużo męczących górek i ciężkich pagórków.
Wszyscy mówili Sagan, Sagan,....i trzeba przyznać, że szybki Pit wytrzymał do końca, czyli tak mniej więcej do ostatniego kilometra, kiedy to wyskoczył,  jak diabeł z pudełka Enzo. Nie miał za bardzo kto gonić, więc Włoch bez problemów wygrał etap. Nasz dzielny Kwiat Biało-Czerwony był 3, Pit 4, a Greg van Avermaet 2.
Niektórzy twierdzą, że Pit nie gonił, bo chciał podarować zwycięstwo Nibalemu, z którym jest w dobrej komitywie.



Etap 1  Leeds -  Harrogate      Marcel Kittel  =>  Marcel Kittel

                                     Kto barem walczy, od bara ginie

Łąki, pastwiska, skały, urwiska. Zielony krajobraz północnej części Anglii. Tłumy ludzi na trasie i rzesze na mecie. Atmosfera, jak we Francji :)



Ucieczka niezmordowanego Jensa Voighta, który do tej edycji Touru wystartował po raz 17, ale niestety  ostatni.  :(


     Gustowne śpiochy w grochy dla najlepszego górala (ponownie po aż 15 latach) po 1
    etapie. 


Emocje były li tylko w końcówce etapu. Najpierw niespodziewany odjazd  Cancellary ( ech.... tak blisko było do szczęścia), który to zestresował sprinterów. Szukający lepszej  pozycji Cavcio wjechał   z bara w Gerransa, po czym obaj  ( plus Julien Simon) strzelili o glebę. Cav dojechał do mety bardzo skrzywiony i ze zwichniętym barkiem . Simonowi, na szczęście, nic poważnego się nie stało (kilka siniaków i zadrapań). Jednakże o tym dowiedziałam się dużo później, bo za metą kamery skupiły się głównie na  winowajcy, który w ten sposób sam wyeliminował się z dalszej rywalizacji.



Tak więc  chłopiec  z najładniejszą fryzurą w peletonie nie miał wyjścia i musiał wygrać. Drugi był szybki Pit, a trzeci ładnie trzymający się do końca Ramunas. 
Na mecie  zaś powiało wielkim światem. Na kolarzy czekali królewscy celebryci : Harry, Wiluś i Kejt. Mieli się ściskać z Cavciem, ale cóż... trzeba było podać rąsię Niemcowi  ( a nawet dwóm!  :)))  
Ot, ciężki żywot królewiątek  :)



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Awans Oranje do półfinału piłkarskich MŚ w Brazylii, czyli zgadnij, co Belkiny robiły po kolacji...


 Niech żyje Krul.!  Tim Krul!

==========================================================  


ida

czwartek, 3 lipca 2014

Mini Blog Koncert : Leçon de français = Lekcja francuskiego

1/  Gerard  Lenorman : La ballade des gens heureux




2/ Michel  Fugain:   Une belle histoire




3/ Garou, Daniel Lavoie, Patrick Fiori :  Belle



                                     Formidable!


a w bonusie, zawsze aktualne;  C'est la Vie!  choć po angielsku




                                        za to w nieśmiertlenym wykonaniu...

                                                 Emerson Lake & Palmer