w roli głównej
Matthias Schoenaerts
Bad boy czyli diabeł tkwi w szczegółach
1/ Więzy krwi Blood Ties: Anthony ScarfoGuillame Cannet w Ameryce. W latach 70-tych ub. wieku.
Kawał dobrego kina, którym utalentowany Francuz otworzył sobie (oby!) drzwi do Hollywood.
I na szczęście. I kciuki trzymam. I na następny film czekam!
Blood Ties - opowiada historię dwóch braci: policjanta - świetny Billy Crudup, wreszcie doczekał się ciekawej roli oraz przestępcy - ironiczny Clive Owen (stworzony do ról pozytywnych, bez problemów gra bezwzględnego nie do końca drania ). Oprócz nich Mila Kunis, Zoe Saldana, oczywiście Marion, no i wiekowy, ale wciąż w formie James Caan (uszanowanko).
Matthias w doborowym towarzystwie, ale do zagrania niewiele. Trzy, cztery sceny... Nic to. Ważne, że pojawia się w tym filmie. Absolutnie wartym obejrzenia. I do zapamiętania. I posłuchania również ( jak to zwykle u Cannet'a bywa ścieżka dźwiękowa jest jednym wielkim słuchowiskiem).
2/ Brudny szmal The Drop: Eric Deeds
Przygnębiająca Ameryka wg scenariusza D. Lehana. Ciemne interesy i interesiki, antypatyczne typy na tle szaro-burego krajobrazu rozpadających się domów i barów. Jednym słowem jest klimatycznie. Znużony, ale ciągle w biznesie James Gandolfini ( nie do uwierzenia, że to jego ostatnia i zarazem kolejna godna uwagi rola, choć takie, jak kuzyn Marv typki, to on z zamkniętymi oczami grał), Noomi Rapace znana bardziej jako Lisbeth Salander oraz naprawdę przerażająco spokojny i zabawnie nieporadny (idealnie obsadzony) Tom Hardy jako Bob Saginowski.
Matthias jako psychopata - gawędziarz, który przestraszyć może. Jest mrocznie i są ciary na plecach, ale i trochę współczucia w ostatniej scenie z jego udziałem.
3/ Loft The Loft: Phillip Trauner i Filip Willems
Udana wersja belgijska tego niby erotycznego thrillera, spowodowała nakręcenia amerykańskiej wersji. I tak, mało znanych belgijskich aktorów zastąpili ich bardziej rozpoznawalni koledzy, np. James Marsden i Wentworth Miller. I tylko Matthiasa Schoenaertsa zastąpił, mówiący płynnym angielskim, Matthias Schoenaerts.
No cóż, thriller jak thriller rządzi się swoimi regułami i te zostają tu zachowane.
Matthias w twarzowej, skórzanej kurtce i w roli nieradzącego sobie z agresją członka grupy przyjaciół korzystających z wolnej i przestronnej (choć mogłaby być ciekawiej zaaranżowana, jak na przykład tutaj => LINK) chaty u kolegi, z widokiem na całe miasto, zwanej loftem, bo tak jest modnie i intrygująco. I tyle.
Strach się nie bać.