niedziela, 10 maja 2015

Giro Idalia 2015 => tydzień pierwszy



Wreszcie....
Jedziemy z kolarzami
Giro Idalia 2015 rozpoczęte.

 Etap 9 => Benevento - San Giorgio del Sannio 224 km
17.05.2015  Paolo Tiralongo  Astana => Alberto Contado

Paolo Tiralongo uwielbiam, mimo że rodem z Astany jest. A co tam, wyjątkowo przymknę ślipka na ten przykry  fakt i powiem, że BARDZO się cieszę. Bravo Paolo! 38 lat i drugi wygrany etap Giro. Jak na wiecznego gregario, całkiem nieźle.


Trochę mniej się cieszę  jak pomyślę o tym, że odebrał zwycięstwo Kruijswijkowi z mojego kochanego Koko Jumbo. Wczoraj wiele&wiele kilometrów Steven mękolił się w samotnej ucieczce. Nie dojechał...
Dzisiaj już naprawdę niewiele brakowało, ale Tiralongo takiego szpunta dostał , że przeszedł swobodnie obok nieszczęsnego Holendra, któremu do kreski niewiele już zostało.  I chociaż na mecie był 2, to marne pocieszenie. Steven, nie kibicuję Ci, aby nie zapeszyć, ale liczę, że do 3 razy sztuka...oby sił starczyło.

Aru jak zwykle w końcówce próbował zgubić Contadora.. Trzeba przyznać, że jest niesamowicie dynamiczny i skoczny. W sumie odrobił do Bercika sekundę, więc aktualnie między nimi jest 3-sekundowa różnica. Jutro dzień wolny. A więc koła do góry, drodzy panowie.

Etap 8 => Fiuggi - Campitello Matese 186 km
 16.05.2015   Benat Intxausti Movistar  =>  Alberto Contador


Kiedy piękny Benat samotnie przekraczał linię mety, w grupie faworytów zaczęły się pierwsze próby ugrania czegoś dla siebie. Oczywiście najbardziej żywotnym był Aru. Contador na szczęście upilnował koła młodego rywala i nie stracił nic, a nawet zyskał 2 sekundy bonifikaty na lotnej premii. Pod koniec pierwszego tygodnia ożywił się Uran, a może go koledzy wreszcie obudzili, jako że Rigo lubi się od czasu do czasu zdrzemnąć na pół etapu. Pół biedy jeśli jest to te pierwsze pół  :)
Tak więc teraz grono faworytów wygląda tak: Bercik, Fabio, Richie i Rigoletto ;)


W drużynie pierścienia, czyli TinkOFF-ie na czele zwykle Rogers lub Basso. A gdzie najbliższy druh i wierny przyboczny Alberta? Jesusa wysłali do Kaliforni. Hmm, pewnie dlatego nasz Pistolecik taki smutny...




Etap 7 => Grosseto - Fiuggi  264 km
15.05.2015     Diego Ulissi Lampre =>  Alberto Contador

Zaje....  długi etap, w czasie którego głównym problemem było, czy Alberto dojedzie do mety?
Dojechał szczęśliwie, a w powyścigowym "kilka słów do mikrofonu", powiedział,  m.in:
"Etap trwał ponad siedem godzin, a ja po czterech godzinach nie wiedziałem, jak mam ułożyć rękę na kierownicy.  Jutro nie będzie łatwiej, bo: " Zanim jeszcze miałem tę kraksę, to wiedziałem, że będzie to etap, na którym będę musiał szczególnie uważać, bo z pewnością będę atakowany".
 
Lampre wywalczyło drugie etapowe zwycięstwo. Szczęśliwym wybranym miał być  Modolo, ale coś się tam poprzestawiało i łapki na mecie podniósł chłopak po niedawnych przejściach,  Diego U.

 Etap 6 => Montecatini Terme - Castiglione della Pescaia
14.05.2015      Andre Greipel  Lotto Soudal => Alberto Contador

Na dzisiejszym finiszu na Lotto Soudal nie było mocnych. Doskonała praca zespołowa, dość powiedzieć, że ostatni pomocnik Andre (Gregory Henderson) dowiózł go prawie na metę (dzięki temu Greipel nie zdołał popełnić częstego błędu, czyli zbyt szybko rozpoczynanego finiszu).
Niestety, w czasie gdy "Greiple" świętowały zwycięstwo, kilkadziesiąt metrów dalej, Daniele Colli zwijał się z bólu, po tym jak zahaczając o wychylającego się kibica, wyrżnął o glebę. Wykręcona nienaturalnie lewa ręka okazała się otwartym złamaniem kości przedramienia. Nie koniec tych nieszczęść. Wkrótce ogłoszono, że Bercik ma kłopoty ze stawem ramieniowym. Zgłosił co prawda chęć wystartowania w kolejnym etapie, ale co dalej? Czy wystarczy lekkie usztywnienie i tona przeciwbóli? Przez 2 tygodnie?

Szlag! A mówiliśmy!A prosiliśmy! A powtarzaliśmy!
Nie kibicuj Ida tym, których lubisz, bo katastrofa murowana.
No i masz!
Wykrakaliście.

Etap 5 => La Spezia - Abetone
13.05.2015       Jan Polanc  Lampre  =>  Alberto  Contador

6 maja Jan Polanc skończył 23 lata. Kolejna młoda twarz zabłysnęła na Grand Tourze. Zobaczymy, ile kolejnych, wyścigowych kilometrów przejedzie dzielny Słoweniec, nim następny raz podniesie ręce na mecie.
Fajnie jest, jak po sukcesy sięgają zawodnicy z różnych teamów. Tym razem Lampre ma powody do radości. Do tej pory jechali do tyłu, więc nastroje minorowe raczej były.

W końcówce etapu widzieliśmy pierwszą partyjkę w wykonaniu 3 kandydatów do I GC. Wygrał Aru i pytanie: czy jest jaki mocny? a jeśli tak, to czy utrzyma formę do końca giro? czy Bercikowi brakuje w końcówce nogi? czy też jedzie ekonomicznie, rozsądnie zarządzając własnymi wydatkami energetycznymi?
Póki co, jest więcej pytań niż odpowiedzi.
Kibicujemy Bercikowi, wiadoma rzecz, ale nie sądzimy, aby chciał jechać w trykocie do końca wyścigu.
Sam Bercik rzecze, że najważniejsze jest, aby w maglia rosa przejechać linię mety w Mediolanie. Jasna sprawa. Tym bardziej, że Bercik bardzo bardzo chce wygrać w tym roku Grand Tour. A ponieważ trudno będzie pokonać Nairo na TdF,  to trzeba szukać swojej szansy  na Giro. Ale patrząc na to, jak jedzie Astana, nie wiem, czy to będzie dużo łatwiejsze zadanie.

 Etap 4 => Chiavari - La Spezia
                    Davide Formolo Garmin Cannondale => Simon Clarke OGE

Oglądaliśmy etap od początku, gapiąc się głównie na obrazki z wystawy, czy jak zawsze zachwycającą Italię i tylko na pół godziny przełączyliśmy się na kolejny odcinek Silicon Valley... A po powrocie dowiedzieliśmy się, od tego niższego, za to dużo bardziej podnieconego komentatora telewizyjnego studia naszego ES, że oglądaliśmy: fantastyczny wyścig, fantastyczne Giro, fantastyczny etap, fantastyczną walkę, fantastycznych kibiców, fantastyczny finisz i naprawdę fantastyczne kolarstwo...

Czy to jest jeszcze fantastyczny entuzjazm, czy już fanatyczny?

Dzisiejszy zwycięzca, w październiku 2015r. skończy 23 lata, a wygląda na 16. Najpierw zaciągnął się do odjazdu, a potem na solo dojechał do mety. Odważny Włoch swoim niebagatelnym wyczynem ( to dopiero 2 rok w dużym ściganiu) już na początku touru dał niewidocznym w tym sezonie Garminom powody do świętowania. I z pewnością część presji z nich zdjął.
Największe powodu do radości ma na początku touru Orica. Kolejny zawodnik w Różowym! Clarke był dziś 2 na kresce, choć myślał, że 1. Tak, czy owak na podium wszedł, a tym samym OGE może już dziś głośno powiedzieć, że tegoroczne Giro uważa za bardzo udane. Co nas niezmiernie cieszy, bo jest to jeden z naszych ulubionych teamów.
Potężne straty ma Przemysław N. Pozostaje już raczej tylko walka o etap, bo przyzwoity wynik  spadł do grupetto.
Astana chyba jest pod wpływem......, goni jak szalona. Chcą zajechać Contadora, czy swoich zawodników?

Etap 3 => Rapallo - Sestri Levante
                             Michael Matthews OGE => Michael Matthews OGE

Wczoraj uciekał Ł. Owsian, dzisiaj M .Paterski. Tak samo bezskutecznie. No, ale przynajmniej Marchewki są widoczne w TV. Widać po to przyjechali. Żeby się pokazać, a nie aby wygrywać.
OK, nie grymaśmy, tylko zajmijmy się tymi, z którymi dzielni reporterzy ES wywiady na ściankach przeprowadzają. Bling!  Jego dzień dziś nastał. Upatrzył sobie ten etap - to raz! Wygrał - to dwa! No i maglia rosa po raz drugi na grzbiet wciągnął - to trzy! Cieszymy się, bo lubimy sprinterów, a szczególnie takich sympatycznych diabełków, jak Michael M.
Ale było i smutno. Magister Pozzovivo, na zjeździe solidnie grzmotnął o asfalt. Okazało się, na szczęście, że nic poważniejszego się nie stało, ale Giro dla niego już tylko w TV. Szkoda.

Etap 2    =>  Albenga - Genua
                                    Elia Viviani Sky =>    Michael Matthews OGE

Niezbyt długi, upalny i wietrzny etap, na którym zdarzeń wartych odnotowania brak. Sprinterski finisz, lekko pod górkę. Gorilla zbyt wcześnie rozpoczął sprint i spuchł, w długi finisz wybrał się Moreno Hofland, ale koniec końców okazało się, że perfekcyjnie rozprowadził Vivianiego. Elia bardzo fartownie wybrał koło, po drodze spychając Modolo na bandę. Matthews, co prawda etapu nie wygrał, ale ubrał różowy koszul, dokładnie tak, jak rok temu, kiedy w drugim dniu wyścigu przejął jedynkę od S.Tufta.
Finisz dzisiejszego etapu miał miejsce w historycznym centrum Genui, które jest przepiękne, całe w  szaro-biało-beżowym kolorze. Dziś tylko fontanna była różowa.


Ashley House (co to za śmieszny kolega?) niczym znerwicowany maturzysta i J.A. Flecha w różowych spodniach tworzą około wyścigowy folklor.
Skąd ich Eurosport wyciąga? I gdzie się zapodział Greg Lemond?

Etap 1 - TTT   => San Lorenzo al Mare - Sanremo
                                                 Orica GreenEdge    Simon Gerrans
Nikt się nie wysypał, więc spektakularnych klap, vide Garmin2014, nie było. Niespodzianek, też nie. Wygrała, zawsze wymieniana wśród faworytów TTT,  OGE. Pierwszym liderem został chłopak po niedawnych zdrowotnych przejściach, rezolutny i śmiały  Gerro. Cieszymy się.
 Bardzo ładnie pojechały "Contadory".  Tym razem Bercik nie będzie musiał, jak to drzewiej bywało, narzekać, że trudno myśleć o zwycięstwie, jak się tour rozpoczyna od straty w TTT.
 Drugi w kolejce do różowego tronu, ulubieniec miejscowych, Fabio Aru, stracił do pędzącego pociągu Michael Rogers and Company -  6 sekund.
Tradycyjnie słabo Lampre, przedostatnie miejsce i prawie minuta straty do zwycięzców. Ale jechali  beznadziejnie, przed kreską zamiast przeć do przodu, oglądali się do tyłu lub na siebie.
  Na 15 miejscu - CCC Sprandi Polkowice. Wstydu nie było i być może jest to ich miejsce w szeregu.
                                                                  *
Calvin Watson z teamu Trek Factory, z 10 zawodnikiem TF na Giro d'Italia 2015, będącym jednocześnie maskotką teamu i avatarem Idy L. Ładnie razem wyglądamy.



                                                                          :D